czwartek, 8 września 2011

Kenijczycy welcome to


Pozazdrościwszy bloga mojej siostrze i pomna wskazówek mego taty, żeby spisać nasze wrażenia z pobytu Kenijczyków w Polsce, spieszę opisać kilkanaście wrażeń z ich pobytu w Polsce.

Dla informacji: 4 Kenijczyków, których poprzednio poznaliśmy będąc w Kenii w lutym, odwiedziło nas i Kościół prawosławny w Polsce w dniach 13-29 sierpnia.

Kenijczycy przylecieli 13 sierpnia, w sobotę o 21.40. Daniel wyprawił się po nich na lotnisko, a ja zostałam w domu szykując kolację. Na lotnisku, zresztą już później okazało się, że fathera komórka nie działa, bo nie mają roamingu, więc jakby trzeba się było zdzwonić, to by się źle skończyło. Całe szczęście po wejściu na halę Daniel ich znalazł - mimo 26 stopni o 22.00 ubrani byli w ciepłe, zimowe kurtki, a Paweł miał na głowie czapkę. A to był dopiero początek, w naszych oczach - dziwactw:)

Dziewczyny za to były ubrane w wersję elegancką. Trochę mnie to zszokowało, bo ja to zwykle preferuję wersję sportową, ewentualnie z lekkim powiewem stylu fancy, a Daniel zwykle w trybie podróż nic nie je, nie sika, nie śpi, nie pije i ubiera się w najgorsze ciuchy jakie ma (jak lecieliśmy do Kenii, pierwszy raz w życiu zobaczyłam sztruksową koszulę nieznanego koloru, która od razu wywołała przerażenie w moich oczach).

Natomiast laski były w kolorowych sukienkach, a jednak w czymś na kształt garnituru 0- ze spódnica i żakietem. No, jak na 16 godzin podróży to powinszować stroju. Zresztą, podróż powrotna okazała się jeszcze lepsza, ale o tym później.

Z ojcem i Pawłem przywitaliśmy się dość serdecznie, dziewczyny właściwie dopiero poznałam, więc chwilowo były nieśmiałe i się nie odzywały.

Na kolację zrobiłam leczo z tuńczykiem, bo był ostatni dzień postu. No i się zaczęło - bo niby jedli, ale mieli takie miny, jakby im mega nie smakowało (father tylko jadł ze smakiem). Potem już się zorientowałam, że laski zawsze mają taką minę, bez względu na to, co dostaną na talerzu, a w sumie wszystko jedzą, ale wtedy to jeszcze tego nie wiedziałam.

Zjedliśmy kolację, zapakowaliśmy zmywarkę, zapoznałam wszystkich z ich pokojami i łóżkami i udaliśy się z Danielem na wygnanie - czyli na Ursynów, bo dla nas już nie starczyło łóżek:)

Tak minął dzień I obsługi naszych gości w Polsce:)

3 komentarze: