wtorek, 27 października 2009

Start

Startujemy w czwartek, aby w piątek około 16.00 (lokalnego czasu) być w Kuala Lumpur. Podobno Chris już nam zorganizował wieczór, więc nie ma co się łudzić, że odpoczniemy albo coś zwiedzimy – ale w końcu musimy poznawać ludzi, może dowiemy się czegoś więcej o problemach 3 świata.

Na stolicę w pierwszej części naszego pobytu będziemy mieć tylko jeden dzień – sobotę – gdyż w niedzielę razem z naszym przyjacielem wyruszamy na północ na typowo turystyczny, słoneczny i leniwy pobyt nad wodą.

Więc na początek krótki, teoretyczny wykład na temat Kuala.

Kuala Lumpu
r
To nasz pierwszy przystanek. Podobno mają super lotnisko – zajęło 5 miejsce w klasyfikacji portów lotniczych na świecie – niestety w 2003 roku – od tego czasu wiele mogło się zmienić;).

Petronas Towers
To dwie bliźniacze wieże, które chyba najbardziej kojarzą się z Kuala Lumpur i Malezją. Niestety - Chris jest do nich nastawiony bardzo negatywnie, twierdzi, że to okaz snobizmu i głupiej konkurencji o najwyższy budynek świata. Ostatnio nazwał je pogardliwie „double erection” i nie wiem, które znaczenie słowa „erection” miał na myśli;). No więc, żeby obejrzeć Petronas Towers będziemy chyba musieli mu coś nakłamać.

Wieże zbudowane zostały w 1998 roku i do 2004 roku dzierżyły tytuł najwyższej budowli świata. Mają 452 metry – 88 pięter. Żeby biedacy tam pracujący nie musieli lecieć aż na dół (zresztą służy do tego 76 wind), żeby przejść do kolegów z drugiej wieży, na wysokości 41 i 42 piętra zbudowany jest przeszklony most, który łączy oba budynki (w sumie, jak ktoś pracuje na osiemdziesiątym ósmym, to i tak ma przechlapane).

Co ciekawe, dwie wieże były budowane przez inne firmy, przy czym wszystko odbywało się na zasadzie rywalizacji – kto pierwszy skończy swoją część. Ciekawe, która firma budowała most:). Przywodzi to na myśl stachanowczy wyścig o wypełnienie 150 % normy, co nie napawa optymizmem, odnośnie jakości wykonania:). Most podobno jest bezpłatny i publicznie dostępny, co zapewne sprawdzimy osobiście. Pewnie jest też romantyczny, można by się tam kiczowato oświadczać, ale to już pieśń przeszłości;)

Żeby nie było zbyt beznadziejnie biurowo-biznesowo mają tam też centrum handlowe, (zapewne snobistyczną) galerię sztuki i filharmonię.


Menara Tower

No jak się popatrzy na te ich wieże, to aż chce się przytoczyć słynną zasadę o nadrabianiu męskich krótkich kompleksów wysokimi budynkami (w oryginale długimi samochodami). Wieża Menara powstała w 1995 roku i jest wieżą telewizyjną. Ma 421 metrów i jest 5 z kolei pod względem wysokości wolnostojącą wieżą (telekomunikacyjną?) na świecie. Chyba zapytamy Chrisa, czy warto ją zwiedzać, bo atrakcje proponowane brzmią dość diskopolowo.

Chinatown
Chinatown w Kuala Lumpur to głównie długa ulica handlowa - Petaling Street. Lokalsi twierdzą, że nadal zachowała swoją dawną atmosferę. Jest tu buddyjska świątynia i mnóstwo sklepów sprzedających kadzidełka, klejnoty, wyroby tradycyjnej medycyny chińskiej, mnóstwo różnego rodzaju jedzenia i całe stosy okazji do kupienia "markowych" przedmiotów (można się było tego spodziewać:)). Na forach polecają rolexy za 10 dolarów. Poza tym podobno najpopularniejsze słowo tutaj to setengah – co znaczy „połowa” – tradycyjnie wymawiane zaraz po usłyszeniu ceny za jakikolwiek towar. Warte naśladowania.

Jaskinie Batu
Jaskinia Batu leża 13 km od miasta. Są świętym, hinduskim miejscem i co roku w styczniu przyciągają około 800 tysięcy wyznawców na szczególny festiwal. Najbardziej szokujące są samotortury, polegające na wbijaniu sobie w ciało metalowych przedmiotów, aby uzyskać więcej łask od lokalnych bogów.

Same jaskinie składają się z 3 dużych i kilku mniejszych pomieszczeń (chyba to nie jest adekwatna nazwa). Mają aż 100 m wysokości i 400 długości. Trzeba do nich wejść po 272 stopniach.

Dodatkową atrakcją jest wszechobecność żebrzących małp, a także lokalnych sprzedawców orzeszków i bananów dla tych małp właśnie. Małpy gustują również w chipsach. Weźmiemy trochę z Polski, zobaczymy, czy im posmakują:).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz