środa, 28 października 2009

Who (...) is Chris?

Christopher to kolega Daniela, który stał się dla nas pierwotną inspiracją do wizyty w Malezji. Chris i Daniel poznali się w Norwegii w 2004 roku podczas zgromadzenia ekumenicznego. Od tamtej pory Chris kilka razy bywał w Polsce, w tym ostatni raz na naszym weselu na początku października. Chris bardzo lubi rozmawiać z ludźmi, zwykle dzieląc się swoimi przemyśleniami na temat problemów krajów 3 świata, imperializmu i kolonializmu. Ostatnio rozpatrywaliśmy na przykład patologię faktu, że w polskim supermarkecie nie ma polskiego czosnku, a jedynie chiński – Chris był świetnym kompanem do tego tematu. Na co dzień Chris pracuje na Uniwersytecie w Kuala Lumpur na wydziale chemii. To właśnie u niego będziemy gościć podczas naszego pobytu w stolicy Malezji, towarzyszyć nam również będzie w Damai Laut od niedzieli do środy pierwszego tygodnia pobytu.

Chris bardzo szczegółowo zajął się planowaniem naszego pobytu, szczególnie po to, aby zdążyć spotkać wszystkich ludzi, z którymi chce nas poznać. I tak:
W piątek wieczorem, tuż po przylocie, spotykamy się w domu ciotki Chrisa (katoliczki) na kolacji. Będzie tam też jego mama.

W sobotę rano jest prawosławne nabożeństwo sprawowane przez ojca Daniela z Patriarchatu Ekumenicznego. Nie do końca rozumiem, jakie nabożeństwo i z jakiego powodu ojciec Daniel jest właśnie w Kuala Lumpur, ale zapewne dowiemy się tego na miejscu. Po nabożeństwie ojciec Daniel obiecał Chrisowi krótką pogawędkę z nami.

Kolejna postać to duchowny z orientalnego Kościoła syryjskiego, ojciec Filip, który ma dla nas czas od 15.00. Czy zdążymy w ogóle zjeść obiad? Mam nadzieję, że Chris będzie wyrozumiały dla naszych przyziemnych, prostych potrzeb. Bo w międzyczasie (którym?) Chris chce nas jeszcze przedstawić swojemu koledze, który kiedyś był pastorem u metodystów. Uff, niezła mieszanka religijna.

A do spotkania jest jeszcze dr Otto, którego żona pochodzi z Sarawaku (stan na Borneo). Otto może nam opowiedzieć o miejscach wartych odwiedzenia, choć podejrzewam tu też drugie, trzecioświatowe dno:). W każdym razie data spotkania z Otto jeszcze nie jest ustalona.
Dziś ostatni dzień w pracy, bardzo przyjemna perspektywa trzytygodniowej nieobecności:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz